Zrobiło się ciepło. Więc ostatnimi czasy ciężko mi cokolwiek zrobić. Ale tak sobie przypomniałam zabawę w ciepło-zimno. I tu jest ciepło, ciepło coraz cieplej i zaraz będzie cel- obrona! A moja mgr? Sama się nie napisze!
Więc z ciężkim sercem, ciężką głową i gorącem wszechobecnym - do roboty!
I jeszcze wygląda, że nie będzie zimowej olimpiady u nas, uff, ale to znaczy, że zimniej nie będzie ;)
Miejcie się dobrze, mam nadzieję, że Wam idzie lepiej. Sprawniej. Efektywniej.
Bo czasem pada taki deszcz, że nie można go inaczej nazwać niż intensivo. Bo czasem chciałabym się podzielić z Wami tym, co mnie dotyka. Bo czasem mam dosyć pisania do szuflady.
poniedziałek, 26 maja 2014
wtorek, 13 maja 2014
jak gdyby.
Zaczęło padać, jak gdyby już nigdy nie miało przestać. Z perspektywą nie wiadomo jak długą. Prognozy kiepskie. Ja nic nie czułam, może jutro zacznę.
Będzie dobry czas na pisanie mgr, może się posunę o jakieś 2-3 strony. Oby do przodu.
Jedna decyzja przesunięta na jutro. Oczka alergiczne, od jutra zacznę coś łykać.
Rower miejski uruchomiony, fajna rzecz.
I gna się do przodu. Jakby tylko pęd mógł uratować.....
Dobranoc, śpijcie dobrze, chociaż i Wy.
Będzie dobry czas na pisanie mgr, może się posunę o jakieś 2-3 strony. Oby do przodu.
Jedna decyzja przesunięta na jutro. Oczka alergiczne, od jutra zacznę coś łykać.
Rower miejski uruchomiony, fajna rzecz.
I gna się do przodu. Jakby tylko pęd mógł uratować.....
Dobranoc, śpijcie dobrze, chociaż i Wy.
niedziela, 4 maja 2014
i po długim majowym weekendzie
Maj przywitał mnie kwieciem. Jabłonki kwitnęły. Tulipany za oknem też. Nie moim. Ale cudowne.
Posiedziałam moment w krainie dzieciństwa. Dosłownie pięć minut.
Nie naładowałam akumulatorów.
Ruszyłam się co nieco z zadaniem domowym i moją mgr. Wyplewiłam grządki.
Nic nie przemyślałam.
Nadal walczę żeby rano się zwlec z łóżka.
Może trochę odespałam.
I jakoś to tak leci, na łeb, na szyję. Nie ma czasu żeby odetchnąć, znów będę latać z laptopem cały dzień, bez obiadów, byle zdążyć. Ostatnio zapomniałam o rowerze, na szczęście O. mi przypomniała, więc od jutra znów będę wszędzie szybciej.
Powoli układam sobie co mam kiedy zrobić, piszę CVsy i aplikuję gdzie się da - ciągle w zawodzie. Mój kalendarz trochę przeraża - do końca czerwca mniej więcej. Ale to już blisko... :)
Trochę sobie marzę, a tym co będzie kiedyś, o takim domu otwartym na wszystkich i o czytaniu książki wieczorem. I żeby miał mi kto światło zgasić jak zasnę nad czwartym zdaniem po całym dniu pracy....
Za trzy miesiące i tydzień zrobię sobie wakacje. Takie żeby wyjechać i odetchnąć. A tymczasem znów nurkuję w codzienny pęd. Trzymajcie się dzielnie!
Posiedziałam moment w krainie dzieciństwa. Dosłownie pięć minut.
Nie naładowałam akumulatorów.
Ruszyłam się co nieco z zadaniem domowym i moją mgr. Wyplewiłam grządki.
Nic nie przemyślałam.
Nadal walczę żeby rano się zwlec z łóżka.
Może trochę odespałam.
I jakoś to tak leci, na łeb, na szyję. Nie ma czasu żeby odetchnąć, znów będę latać z laptopem cały dzień, bez obiadów, byle zdążyć. Ostatnio zapomniałam o rowerze, na szczęście O. mi przypomniała, więc od jutra znów będę wszędzie szybciej.
Powoli układam sobie co mam kiedy zrobić, piszę CVsy i aplikuję gdzie się da - ciągle w zawodzie. Mój kalendarz trochę przeraża - do końca czerwca mniej więcej. Ale to już blisko... :)
Trochę sobie marzę, a tym co będzie kiedyś, o takim domu otwartym na wszystkich i o czytaniu książki wieczorem. I żeby miał mi kto światło zgasić jak zasnę nad czwartym zdaniem po całym dniu pracy....
Za trzy miesiące i tydzień zrobię sobie wakacje. Takie żeby wyjechać i odetchnąć. A tymczasem znów nurkuję w codzienny pęd. Trzymajcie się dzielnie!
Subskrybuj:
Posty (Atom)