środa, 29 maja 2013

po trosze o czasie. i cierpliwości (4).

Cierpliwości nam trzeba.
Nie wiem komu bardziej.
Czy tym, co im czas ucieka między placami, czy tym, co im się dłuży.
A może to choroba globalna? nie-cierp-liwość.
Do czego ta -liwość się odności? Może do częstotliwości? Że jedni cierpią gęściej, częściej, na wyższym poziomie, a drudzy rzadziej na niższym? Co za tym idzie ci co z większą częstotliwością przez dłuższy czas, a ci co z niższą przez krótszy? Tak jak odnosić okres do częstotliwości?
Wikisłownik na pierwszym miejscu jako cierpliwość określa zdolność spokojnego, długotrwałego znoszenia rzeczy przykrych. Oj, niedobrze. Ale niecierpliwy już na pierwszym miejscu to "taki, który nie umie długo czekać lub znosić czegoś(...)".
Ależ! Do niczego nas to nie prowadzi. Tak, czy siak, nad cierpliwością trzeba pracować. Czasem całe życie.
A do tego ten czas. Z którym jest tak jakoś... śmiesznie.
Raz pędzi na łeb, na szyję.
A raz staje w miejscu.
Co lepsze, dla każdego jest inny. Kilka miesięcy nie porównywalne - moje i twoje.
Ja chcę szybciej, a ktoś wolniej. A niby to ta sama godzina, ten sam miesiąc. Ten sam rok. Nie, że mój przestępny, a twój zwykły, nie.
I czas na decyzje, ten najtrudniejszy, chyba zawsze jest zły.
Więc nie wiem która (nie) cierpliwość gorsza i które poczucie czasu. Pewnie człowiek ma to do siebie, że wszystko musi wypróbować. 

sobota, 25 maja 2013

nie ma opcji "wyłącz mózg"!

No nie ma.
I ile Polaków dziś męczy się, przewraca z boku na bok, nie może się skupić w pracy, bo nikt nie pomyślał żeby nam udostępnić opcję "wyłącz mózg"? A ile ludzi na świecie? Czy więcej w Europie czy Ameryce? Zapewne mniej mężczyzn niż kobiet ma taki problem.
Ale. Jednak. Istnieje taki problem.
I widzę to u siebie, i nie tylko. Że męczą mnie myśli, decyzje, wątpliwości. A nawet jak się im da jakiś termin, że na przykład to jest do rozwiązania pierwszym tygodniem czerwca, to nic z tego. Mój mózg sobie robi co mu się podoba i analizuje już. Teraz. Natychmiast.

Po piątkowej depresji widzianej u wszystkich, w różnych odmianach i o różnych natężeniach dziś sobota - nie - robota. Niebawem trzeba będzie wziąć się do roboty, warto nabrać sił. Odpocznijcie choć trochę i Wy.

środa, 15 maja 2013

zimna Zośka - the day off

Tak się złożyło, że wypadł mi 'the day off' zupełnie niespodziewanie w zimną zośkę.
Z rana przeczytałam, że od jutra, po zimnej zośce, nadejdzie fala upałów, a potem jakoś tak wyszło, że się okazało, że mam wolne.
Tak czasem bywa, że nieplanowane wolne jest lepsze niż to długo oczekiwane.
Bo nagle się ma czas na uporządkowanie rozsypanych atomów, myśli, uczuć. Zrobienie zaległych zakupów, porządków w komputerze. Na poczytanie książki, porobienie zdjęć i spacer z samym sobą.

Bzu kwitnącego nie przegapiłam, co lepsze w województwie śląskim pięknie on kwitnie na wsiach. A przynajmniej kwitł w poniedziałek. I nie wiem czy bardziej podoba mi się ten biały, czy fioletowy... :)

Jestem niezmiernie wdzięczna, za ten niespodziewany wolny dzień. Wszystko we właściwym czasie, na właściwym miejscu.

niedziela, 5 maja 2013

nijak.

Czasami każdy z nas się ma tak. Nijak.
Nie, że źle. Ani że jakoś wybitnie dobrze.
Może w zawieszeniu gdzieś pomiędzy tym? Złym a dobrym? A może przemęczeniu po kwietniu?

Bez zbiera się do kwitnienia. Wreszcie. Brakuje mi go za oknem, oj brakuje. To pierwszy konkretny brak. Czy przyczyna nijakości? Chyba nie.

Dwa. Czytam blogi i płaczę. Ot, tak, nie wiadomo czemu. Bo dawno nie byłam gdzieś daleko? Bo tęsknię za tym co dawne i znane? Bo postanowiłam w tym miesiącu się nie wzruszać i być bez serca? Nie wiem. Znów nijakość się zakrada.

Trzy. Poddałam się w walce z moim gazowym piekarnikiem, nadrabiam to w różnych miejscach, skutkiem czego nie mam swojego miejsca i swojej kuchni. A może mam, tylko nie widzę. A, że maj jakiś sentymentalny, wspomnieniowy i jak tu być obiektywnym? Konkretnym? Zdecydowanym?

I Decyzje.
Bywają takie decyzje, które ciągną się za człowiekiem i ciągną. Są zależne od różnych rzeczy i nie da się ich podjąć, da się je tylko przełożyć, co wcale nie upraszcza, a jeszcze bardziej utrudnia.
Aż chce się krzyczeć. I nie da się nic na to poradzić. I kręci się w koło w tych samych myślach i brodzi się w nich po kostki, po kolana. Byleby nie upaść, bo będzie już niezłe bagno.

Życzę Wam dobrego maja. Miejcie się dobrze i szczęśliwie. Zależy to wszak od punktu patrzenia/siedzenia.