środa, 26 czerwca 2013

gdzie ten maj?

Ocknęłam się dziś, że już czerwiec się kończy. A gdzie mi maj uciekł?
Nie wiem. Gdzieś między palcami. Zupełnie zniknął.

Za oknem plucha, a na mieszkaniu powoli wprowadzane zmiany personalizacyjne. Trochę smutków, bo jednak, tyle godzin spędzonych obok siebie... A z drugiej strony, zmiany trochę wyczekiwane. Jak się szybko zapomina co złe, trudne i ciężkie.
Zmiany meblo-stacyjne w planach. Tak jak mycie okien od dawna zapomniane.
Rzodkiewka i sałata na balkonie - eksperymentalnie  w doniczkach. A nuż będzie za kilka tygodni na śniadanie.
Codzienne przeglądanie ofert pracy. Biegłość w pisaniu CV i listów motywacyjnych.
Analityczna. Akustyka. Do przodu. I to jak! Elegancko. Najlepiej jak się dało! Aż nie do uwierzenia! Nie marzyłam aż tak wysoko!
Jeszcze się trochę pouczę, pozdaję i pojadę na weekend do domu.

Tymczasem polecam bloga nowego. A może starego. A tam niebawem historia z M., która ma niesamowite serce i przyszła mi zrobić kolację jak się uczyłam do analitycznej. Brak słów do dziękowania.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

wspólnie.

Siedziałam przy tym konfesjonale, przy którym siadam jak idę do św. Kaśki na pogaduchy. Ot, czasem siedzę po jej stronie, a czasem po tej drugiej. Nigdy nie wiadomo.
I nagle przyszła J., bez żadnego umawiania. I siadła zaraz obok. A chwilę później dosiadła się do nas M.! Nie widziałam jej wieki, gdzieś w przelocie chyba. Moment później szedł A. i jak nas zobaczył, to się dosiadł.
I tak, choć szłam sama, to modliłam się wspólnie.
I znów sobie myślę, że dobrze, że Was mam. Nawet jak dużo na głowie, sprawy zawodowe i rozwój naukowy i upał. Gdzieś tam jesteście i idziecie w tym samym kierunku co ja. Uff, jest jakiś sens :)

środa, 12 czerwca 2013

wielkie problemy. duże nadzieje.

Z racji tego że chaos zaplanowany jest co najmniej do końca czerwca, dziś krótko i treściwie.
Kilka haseł ostatnich dni.

1)  Szczęście leży w nas samych, szukać go nie trzeba. My sami z piekła niebo i z nieba piekło robim. Powtarzane na wszystkie strony przy każdej okazji. Przy babcinym łóżku. Jej uśmiech dający siłę na kilka dni. Niektórzy, to potrafią być szczęśliwi! A my, dzisiejsza młodzież? Zrzędy.

2) Kiedyś mieliśmy wielkie problemy. Teraz mamy duże nadzieje. Poglądy się zmieniają. Czas nastoletni czasem najtrudniejszym. Czy problemy znikają? Czy po prostu lepiej przyjmujemy to, co nas spotyka?

3) Panie Boże, daj mi cierpliwość, żebym nie zgubiła tego co znalazłam. Czasem nie wiemy, czy to to. I szukamy i niecierpliwimy się. A może każdy krok niecierpliwej pogoni nas oddala od siebie?

Patrzę na Was wszystkich i cieszę się, że tyle dobra wokół. Że tyle szczęścia i miłości. Dobrze, że jesteście. Kim bym ładowała akumulatory?

Na dobranoc, ksiądz Twardowski (wiem, że było, ale istotne) 

wiersz z banałem w środku

nie bój się chodzenie po morzu
nieudanego życia
wszystkiego najlepszego
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo

przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki

bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas