U mnie ostatnio piękna wiosna. I kwitną ogródki wszystkie po drodze do pracy. Więc zachwytów jest niemało.
I dzieciaki taki cudowne spotykam. Idące do szkoły a ja do pracy. Śliczne są.
I spełniło się moje marzenie (a, spotkałam takiego jednego,
co mi je pomógł spełnić). I poziom mojego mieszkania się podniósł, wszystko mam
już poukładane w szufladkach i nawet kwiaty w wazonie są. I to jakim!
Dobrze że wróciłaś,
kwiaty w wazonie
znów oswojone
cicho
piją wooodę.
Tęsknię za Wami, no, czasem bardzo. Ale przecież wiadomo, że
to już nie wróci, już nigdy nie będzie jak było. Podobno jak się ma męża, to
już się nie myśli o tym żeby do innych dzwonić, bo ma się komu wygadać. Nie wiem. Ale widzę to po Was ostatnio. Nawet bardzo.
Dużo ostatnio sprzeczności we mnie i mało zdecydowania. Podobno widać. Ktoś taką postawił mi diagnozę niedawno.
Więc się zajęłam czymś pożytecznym z praktycznym. I witamy wiosnę. Jedni czekają na ArAca, a inni ciężko pracują żeby on powstał. A można też obie rzeczy na raz. Ale
ileż to radości!
I nowa płyta Lao Che już jest.
Więc dużo dobra ostatnio. Miejcie się dobrze i Wy!