poniedziałek, 9 marca 2015

Na dobranoc.

Na dobranoc winno opowiadać się ładne bajki. Więc nie będzie o tym co u mnie ostatnio trudne, o tym gonieniu do przodu (bo może tam będzie lepiej? ładniej? milej?) czy też ucieczce (w sumie nie wiadomo jak to się nazywa...).
U mnie ostatnio piękna wiosna. I kwitną ogródki wszystkie po drodze do pracy. Więc zachwytów jest niemało.

I dzieciaki taki cudowne spotykam. Idące do szkoły a ja do pracy. Śliczne są.
I spełniło się moje marzenie (a, spotkałam takiego jednego, co mi je pomógł spełnić). I poziom mojego mieszkania się podniósł, wszystko mam już poukładane w szufladkach i nawet kwiaty w wazonie są. I to jakim!
Dobrze że wróciłaś, 
kwiaty w wazonie 
znów oswojone 
cicho piją wooodę.

Tęsknię za Wami, no, czasem bardzo. Ale przecież wiadomo, że to już nie wróci, już nigdy nie będzie jak było. Podobno jak się ma męża, to już się nie myśli o tym żeby do innych dzwonić, bo ma się komu wygadać. Nie wiem. Ale widzę to po Was ostatnio. Nawet bardzo.

Dużo ostatnio sprzeczności we mnie i mało zdecydowania. Podobno widać. Ktoś taką postawił mi diagnozę niedawno.

Więc się zajęłam czymś pożytecznym z praktycznym. I witamy wiosnę. Jedni czekają na ArAca, a inni ciężko pracują żeby on powstał. A można też obie rzeczy na raz. Ale ileż to radości! 
I nowa płyta Lao Che już jest.
Więc dużo dobra ostatnio. Miejcie się dobrze i Wy!