piątek, 28 października 2016

i znów.

Kolejna jesień, kolejny krem z dyni zajmujący mnóstwo czasu. Zmęczenie niezmienne.
Takie to dorosłe życie. Że wpadasz do domu i gotujesz, nie masz sił na książkę i wolisz iść spać. Dobrze, że jeszcze nie ma dzieci, oj dobrze.
Za oknem ciemno, w kuchni smaki, znów nie chce mi się jeść (a było tak dobrze), szukam lotów na koniec świata i marzę by mieć wreszcie spokój. Święty spokój. A było tyle planów. Życie jest krótkie i szkoda go na spanie. Naprawdę? A jednak trzeba.
Jak widać trzeba też pisać. Tęskniłam za tym niezmiernie. Więc... wracam. Bo znów zmiany, bo znów jakiś życiowy zakręt. Jak długo jeszcze? Gdzie meta? Z kim i kiedy?
Marzy mi się home, sweet home. Chyba się starzeję. Oo.