W czwartym tygodniu zaczęłam znów czuć.
Despresyjno jesienny wiatr. Tęsknota za tymi z którymi już nigdy nie będę - bo stracone i przegrane, nie ma co tęsknić i wracać. Tęsknota za tymi co w rodzinnym mieście. I za tymi, co dopiero poznani.
Przywiązałam się już tu. Mimo, że wcale ich nie znam. I wcale nie wiem co będę robić od grudnia.
Takie nie wiedzenie zmyla przeciwnika, człowiek zaczyna być nieczuły.
I nie ma smutku ani radości. Jest senność, głód i praca. Nuda. Serial za serialem. Jakoś do przodu.
Ale przecież nie o to chodzi. Żeby zleciało, byle do przodu, byle do świąt, byle do urlopu, byle do sierpnia.
Dobrze, że jest nadzieja na Niebo. Byłoby to całkiem bezsensu.
Bo czasem pada taki deszcz, że nie można go inaczej nazwać niż intensivo. Bo czasem chciałabym się podzielić z Wami tym, co mnie dotyka. Bo czasem mam dosyć pisania do szuflady.
wtorek, 23 września 2014
piątek, 5 września 2014
uff
po pierwszym tygodniu widzę. że pracowanie nie takie łatwe. że nawet jeśli mi płacą za myślenie, to jest to trudne.
czas odpocząć. i pozwiedzać.
pięknie jest we Wro, oj pięknie.
i w pracy - marzenie! fajno, ludziska też supcio. ale mega męcząco.
oh, dobrze, że jutro sobota.
czas odpocząć. i pozwiedzać.
pięknie jest we Wro, oj pięknie.
i w pracy - marzenie! fajno, ludziska też supcio. ale mega męcząco.
oh, dobrze, że jutro sobota.
Subskrybuj:
Posty (Atom)