poniedziałek, 12 stycznia 2015

na dobranoc.

Ostatnio trafiłam.
Przypomniała mi się lutnia na Wysokiej. Kominek. Małe marzenia i trochę większe smutki. Polonez o północy. I oni wszyscy wokół.
Dziś jestem daleko za tym, do przodu. Rozjechaliśmy się, daleko nam do siebie, trochę taką nostalgię poczułam. A mimo wszystko jest dobrze. Choć podobno gryzę i chodzę zła (nie, to nie jest złość, tylko mur), to widzę, że jest lepiej.
A królewna dziś pije wino i czyta o poprawce Waterhouse'a.
Może być pięknie. Niesamowite, że to może być wciągające i dające radość.
Własne lokum cieszy. A zwłaszcza, że nie muszę się z praniem obwieszczać. I że wracam bez tłumaczenia kiedy i dlaczego. I mam piekarnik! Oj, ile radości. Jest dobrze. Jest pięknie. Jest najlepiej jak było. Fajny to czas. Bo jeszcze mam wszystko dla siebie i nie muszę wstawać do dziecięcia nocą. Ani gotować obiadu dla głodnego mężczyzny. Tylko czasem moim chłopcom do pracy ciastka zaniosę, a co tam ;)

niedziela, 4 stycznia 2015

Dawno. Nic.

Dawno nic nie pisałam. Skończył się rok, zaczął kolejny.
U mnie zmiany, zmiany, zmiany.
Przede wszystkim nowe lokum. Wymarzone!
Dziękuję że się udało. Że miał kto mnie wspierać w wyborach, w przeprowadzce, w decyzjach.
Zeszły rok przyniósł mi ogromne mnóstwo zmian.
Takich małych, osobistych. Życiowych. Praca nad sobą częściowo udana :)
A i takich dużych. Bo praca. Bo nowe miasto. Bo nowi ludzie. Wszystko od nowa. Taka trochę życiowa szansa. Więc rok 2015 ogłaszam rokiem wykorzystywania szans życiowych. Wycisnę ile się da z tego co dostałam, a co tam.
Miejcie dobry ten rok!  Niech się Wam układa jak najlepiej.