środa, 28 listopada 2012

zmęczenie materiału.

Ogarnęło mnie ostatnio zmęczenie materiału. Wielce niewygodne.
Za dużo pracuję?
Za mało śpię?
Nie wiem.
Wiem tylko, że Pan Bóg dobrych ludzi na mojej drodze stawia. I że nie sposób Mu za nich dziękować. Za mało nosimy w  sobie wdzięczności.

Zauważyliście, że jest jakoś ostatnio wiosennie? Jakby zima nie zamierzała przychodzić.
A przecież łabędzie już Wisłę okupują. Mgły wokół Wawelu się plączą.
Moje kości mówią, że zima tuż tuż.
Więc się szykujmy do zimy. Mimo wiosny w sercu.

Najbliższe tygodnie będą dla mnie bardzo męczące i stresujące. Miejcie dla mnie cierpliwość. I dużo czekolady. I herbatę z melisą. Czas na kawę. I nie mówcie mi w kółko "Będzie dobrze." Ja się po prostu boję i już.

środa, 21 listopada 2012

nie zdążyłam.

I znów zdarza się listopadem.
Że nie zdążam.
Przyjść i spytać.
Nie udało mi się wtedy dowiedzieć
jak to było
na prawdę.
Z piorunem kulistym.
A teraz nie przyjdę
pochwalić się
że też jestem inżynierem.
Jeszcze nie czas,
nie pora.
A jednak.
To niezdążenie tym razem było inne.
Trochę spodziewane.
I bez bólu  w sercu, że coś nie zostało powiedziane.
Dziękuję za to dobro.
Za spuściznę przepisów kuchennych pisanych na maszynie.
Za opowieści.
Za słuchanie.
Za bycie.

Wiem, że tam, u Niego, jest lepiej. I ufam, że inżynier inżynierowi pomoże. Jedna pani inżynier na pokolenie być musi :)

niedziela, 18 listopada 2012

zapomniałam

Zapomniałam.
Ile herbaty można wypić.
Ile my pijemy herbaty.
Że dobrze się siedzi na jednej kanapie.
I gada.
O wszystkim.
I nie wszystkim.
Spiera.
Marzy.
Planuje.
Dobrze było Was zobaczyć.
Dobrze było z Wami posiedzieć.
I wypić herbatę.
I nabrać sił, na kolejne starcia z tym, co nie zawsze wychodzi.
Miejcie dobry tydzień!

wtorek, 13 listopada 2012

cisza.

Jest taki rodzaj ciszy, którego nie lubimy. Ba, nie tolerujemy.
Mogą nie jeździć samochody.
Może milczeć głośnik. I radio.
Nie musi dźwięczeć telefon.
Ale nieznośne jest milczenie osób, które są dla nas ważne.
I nie wiedzieć czemu czasem mamy ochotę zamknąć się w sobie i zamilknąć, żeby wszyscy zauważyli, że coś jest nie tak. Boimy się chyba jednak za bardzo, że pozostaniemy niezauważeni.
Lepiej tupnąć nogą, obrócić się i trzasnąć drzwiami. A co.

środa, 7 listopada 2012

wspieramy Totalizator Sportowy

Trzy osoby trafiły szóstkę. A ja nic. Po raz pierwszy się nie spodziewałam, że uda mi się wreszcie trafić trójkę i że zwróci mi się przynajmniej połowa mojego wsparcia finansowego Totalizatora Sportowego. I nie trafiłam jak zwykle dwójki!
I tak się zastanawiam. Czemu tak chętnie stoimy w kolejce gdy można wygrać pięćdziesiąt milionów,  a jakikolwiek datek charytatywny rozdziera nam serce.
Jesteśmy skąpi. Ot, tyle.
A co z takiej wygranej? Trzeba się czymś w życiu zająć. Co za tym idzie i pracować. A po co pracować jak się jest milionerem? Co ja bym robiła? Nudy, nie? :)
Więc czas zastanowić się nad swoim podejściem do finansów. Wy też się zastanówcie, może też nie zauważacie u siebie skąpstwa, kto wie.

poniedziałek, 5 listopada 2012

już listopad.

koniec świata
nie nadszedł.
choć zbierał się.
przedwcześnie.
Łabędzie nad Wisłą
śpią przed zimowo.
rower wciąż aktualny
i deszcz anty-depresantem.

Polecam nową płytę Lao Che Soundtrack. Nie mogę się nasłuchać i dosłyszeć wszystkiego.
I cieszę się, że to listopad. Wspominamy tych, co nas wyprzedzili. A oni się za nami tam na górze wstawiają. I wszystko idzie do przodu.

Kiedyś, napiszę Wam coś słonecznego. Na razie muszę trochę przycisnąć do wtorkowego kolokwium :)