sobota, 31 marca 2012

jesiennym marcem.

Lubię, gdy budzie mnie rano słońce. Za to nie bardzo, gdy latarnia nocą. A to wciąż to samo łóżko i ta sama ulica.... A gdy budzi mnie odgłos samochodów pluskających w deszczu... to mam nadzieję, że nie będę musiała wychodzić z łóżka zbyt prędko.

Takie dni warto poświęcić na książkę. Albo dwie lub trzy. 
Na pieczenie sernika.
Na szukanie tanich lotów. I planowanie odległych podróży.
Na naukę ciekawych rzeczy, albo i mniej ciekawych.
Ewentualnie na zakupy. Ale to tak bardzo ewentualnie.

I wbrew pozorom, mimo tego deszczu, myśli nie muszą być smutne. Dzisiejszy deszcz przyniósł zieleń za oknem z kuchni. 
Więc czekam na bez. I na rabarbar. Oh, na rabarbar to ja czekam wielce.

A tymczasem zbliżają się moje ulubione święta. Gdy trzeba się ustosunkować. Czy jest to dla mnie ważne, czy nie. I można przebiec przez ten tydzień normalnie lub troszkę bardziej w zamyśleniu. I może to coś w nas zmienić, ale nie musi. I wszystko trzeba pogodzić ze zwykłym tygodniem. To daje wiele, jeśli oczywiście tylko będziemy chcieli zyskać.

Dobrej niedzieli jutro!

poniedziałek, 26 marca 2012

O niezdrowych relacjach.

Raz na jakiś czas w naszym życiu pojawiają się ludzie, po których sprzątamy latami.

Trafiłam ostatnio na ten cytat i zadziwiłam się, jak zgodził się z moją ostatnią myślą. O tym, że wchodzimy czasem w niezdrowe relacje. I że zanim się zorientujemy, że coś jest nie tak, to jest za późno na odkręcanie. I że nawet jeśli całkiem się rozejdziemy, ustalając obustronnie, że będzie tak lepiej, to demony takich relacji ciągną się za nami latami. Bo nie da się wymazać z głowy nikogo. Niezależnie od tego jak był dla nas ważny.

Ale przecież, chyba nie da się przed tym uchronić. Można dać wolniej się oswajać. I owszem. Można się zrobić dzikim i nie dawać się oswoić wcale (wtedy takie demony wyłażą jeszcze bardziej na wierzch, jestem tego pewna). Ale nie można się odciąć od wszystkich, na wypadek by nikogo nie ranić i nie zostać zranionym. Jest to po prostu niemożliwe.

Bo czasem nawet pomimo rozmów od początku, nie zauważamy co będzie dla nas złe. A czasem nie możemy nie wejść w takową relację. A późniejsze jej naprawianie jest bardzo bardzo trudne. I im jest trudniejsze, tym więcej jest sprzątania potem. I bez obustronnego porozumienia i tak się to nie uda. Czy ciągnąć to więc dalej? 
Tak naprawdę nikt nigdy nie powiedział, że będzie łatwo. Nikt nigdy nie nauczył nas jak poznawać ludzi dla nas dobrych i nie. Jak ich rozróżnić po pierwszym spojrzeniu, słowie. Bo się i nie da. Możemy jedynie postarać się, by po nas nie musiano sprzątać latami.

Nie chcę Cię zniechęcić. Chcę byś był pewny tego co robisz, bo ja już nie mam siły znowu o kimś zapominać.


czwartek, 22 marca 2012

nie zakocham się tej wiosny (już w nikim)

Zadziwiło mnie, że wiosenka tak wszystkim podeszła do serca. Że od razu zaczęliście śpiewać o zakochaniu, o miłości, o ptaszkach, różowych motylkach i nie wiadomo czym jeszcze.
Szokujące jest to, że co roku wiosna generuje takie same reakcje. Tymczasem to chyba nie takie proste. Z tym zakochaniem. Więc może lepiej nie będę się nad tym rozwodzić. Będzie co ma być.

Czekam na kwiecień. Na bez pachnący - już puszcza liście. Niebawem staną się wielkie i znów przegapię moment w którym urosły. Czekam na rowerem jeżdżenie. Takie, żeby zaraz po nim nie chodzić dwa tygodnie kaszląc. Więc trochę czekam aż mi kaszlenie przejdzie. I połykam znów książki. I wytracam moją tęsknotę. Bo do lipca jeszcze trochę. Poza tym nie wiem czy coś ten lipiec zmieni. Ale chyba nie wie tego nikt.
Czekam na święta. Już mi bardzo brakuje normalnego korzystania z fejsa. I mazurków głodnam. I jakoś tak mi się widzi, że po świętach, to się wszystko ułoży. Oby.

Więc cieszmy się tą wiosną. Nie przesadźcie ze swoimi zakochaniami. Uważajcie na rowerzystów (zwłaszcza jak idziecie ścieżką rowerową!). I miejcie się dobrze.

sobota, 17 marca 2012

wiosna, ach to ty!

No i co powiecie na tę wiosenkę? Która dziś przybrała wymiary lata? Śmiesznie patrzeć na tłumy nadciągające  na Bulwary, gdy drzewa nie mają ani grama liścia na sobie. Jakoś jest tak... dziwnie.

Pomyślałam, że mógłby być koniec świata. Dla tych, którzy są  na miłym etapie życia, dobrze, będzie on zatrzymany. A dla tych co im źle, to trochę taka ucieczka. Jeszcze lepiej. Więc wychodzimy na tym wszyscy jak najlepiej. Niech będzie koniec świata! Dziś właśnie! A co.

Ktoś ostatnio mnie palnął w głowę, że siłą nie jest udawanie twardziela. Więc po tygodniu postanowiłam z Wami zacząć rozmawiać o tym, co u mnie. Bo mimo wszystko mamy coś takiego w sobie, że osób dla nas bliskich nie chcemy obciążać tym co trudne i złe w nas. Że chcielibyśmy ich chronić przed tym, co i nas boli. Ale cóż możemy sami? Niewiele. Bo nie spojrzymy mimo wszystko na naszą sytuację obiektywnie. I choć czasem wydaje nam się, że lepiej skitrać się pod łóżkiem, to lepiej powiedzieć Ratujcie!. Chociaż na pewno będzie to o wiele trudniejsze. I właśnie to jest siła.

Dziękuję za to, że jesteście i że mówicie czasem takie mądrości.
Korzystajcie tymczasem z wiosny. Dobrze, że już przyszła.

czwartek, 15 marca 2012

Więcej słońca!

Proszę o więcej słońca!
Obowiązkowo!
Nie mogę patrzeć jak wszyscy dręczą się tymi chmurzyskami, przesileniem wiosennym i deprechą jeszcze z czasów jesiennych. No nie mogę.

Tymczasem, zróbcie sobie spacer po mieście. Czy aby na pewno je znacie? Jesteście pewni?
Popatrzcie na gzymsy kamienic, wyjedźcie najwyżej jak się da w swoim bloku i zobaczcie jak stamtąd wygląda Wasze miasto. Czy jest wyjątkowe? I czy tylko dla Was, czy dla wszystkich?
Przejdźcie się parkiem - może coś się zmieniło? Odwiedźcie miejsca, które były dla Was ważne w dzieciństwie. Te podwórka, tajne przejścia, trzepaki i ławki, do których się dochodziło, bo dalej nie miało się siły. Muzea się pozmieniały, to na pewno. Miło, że wszystko idzie do przodu. Fajnie, że jest tyle propozycji dla dzieciaków - też w wakacje i ferie. Aż żal być dorosłym! :)
Pojedźcie tramwajem na pętlę, na której nigdy nie byliście.
Żeby zadziwić się tym, co jeszcze nie znane. Tym, co ciągle nie odkryte.

Bo zwykle człowiek się spieszy, przebiega znaną trasą i nie patrzy do góry. Nie patrzy na boki (poza przejściem dla pieszych). Nie odwiedza starych miejsc, bo czasem boi się wspomnień, albo czegoś całkiem innego. Więc warto trochę przystopować. I nacieszyć się swoim miastem.

Moje miasto jest moje. I choć czasem za dużo tu ludzi, to zawsze będzie tym najważniejszym. Nawet wtedy, gdy mówię, że go nie lubię.

A teraz odkrywam mój najdroższy plac. Sałatę już sprzedają. I rzodkiewki. I jakoś tak lepiej, wiosenniej jest. Gotuję zupę i zaklinam słońce, żeby zostało ze mną jeszcze chwilę. Na smutki, troski, niepokoje i tęsknoty, słonko, nie chowaj się za tą chmurą!!!!!

poniedziałek, 12 marca 2012

Luźny poniedziałek.

Są takie dni, które trzeba sobie zrobić luźnymi. A są takie, które same wychodzą luźne. A dzisiejszy poniedziałek zapowiada się miło. Po zeszłotygodniowym chaosie czas się ogarnąć. Dobrze, że są poniedziałki.

Nie wiem jak Wy, ale ja czekam na słońce. Takie, żeby wyciągnąć rower. Żeby posiedzieć na ławce w parku z książką, albo kimś sympatycznym. Marzy mi się, żeby się już wszystko poukładało. Żeby to już. A nie kiedyś.

Tymczasem na to czekanie, mogę Wam polecić dietę jabłkowo-jogurtową. Dodajcie do tego trochę stresów i zmartwień, a dieta zdziała cuda. Nie zapomnijcie o ćwiczeniach fizycznych do tego. Jak zawsze. I o tym, żeby jednak czasem obiad zjeść. :)

Polecam też ostatni numer Taniego z konkursem urodzinowym (tak, tak, jestem opóźniona, ten numer jest sprzed dwóch tygodni). Zwłaszcza ostatni list Pani Joli. Jak jej nie lubię, tak mi jakoś trafił ten list do serca.

No i na koniec zapowiedź, że niebawem napiszę Wam coś mega pozytywnego i wiosennego!
Nie dajcie się przesileniu wiosennemu. :)




poniedziałek, 5 marca 2012

Make my day happy.

Mam taki natłok myśli dzisiaj, że nie wiem co Wam z tego wszystkiego odfiltrować.

Zdradzieckie słonko wprawiło w szczęście najbardziej nieszczęśliwe fragmenty ludzkiego istnienia. Może nie ono. Może coś innego. W każdym razie dzisiejszy dzień fantastycznie rozpoczął ten tydzień.
Słońce nabrało mnie. Świeciło w okno, a wcale ciepło nie było. Rozjaśniało wszystko wokół i chciało powiedzieć: "Pomyśl, że to ostatnia Twoja wiosna". Nie ma logicznego wyjaśnienia dlaczego tak chciało powiedzieć. Ale chciało. A wiosna będzie miła. Ciepła. I sympatyczna. Oczywiście, że będzie inna od każdej kolejnej. Musi być. Bo by nudno było. A przeżycie jej jakby była ostatnią, może sprawić, że będzie najlepszą z najlepszych.
Słonko sprawiło też to, że do parku wyszły pary. Przestałam się bawić w zgadywanie, który to ich spacer. Pierwszy widać. Od razu. Ale te wiosenne spacery i wiosenne pary takie trochę... przymuszone słonkiem. Zadane lubczykiem. Nie wiem.
Nie słoneczny, ale rozjaśniający był fragment artykułu, który twierdzi, że żałoba po związku powinna trwać 2-3 lat. I że nie pamiętają o tym zwykle kobiety. No i ja się pytam, dlaczego nikt nam nie tłucze tego co głowy od dziecięctwa? No, dlaczego? Że powinnyśmy mieć trochę czasu dla siebie? Tylko dochodzimy do tego jadąc na własnych błędach? Jakby nie mogły nam tego babki i matki przekazywać? Może czas wprowadzić zmiany w wychowaniu córek. Pewnie czas.
Zmiany, zmiany, zmiany. U mnie ciągłe. Ciekawe, czy u Was też...
I jeszcze jedno. Dziś ktoś spojrzał w mój kalendarz i zdumiał się, że mam taki zapchany grafik. Pomyśleć, że nie wpisałam tam jeszcze wszystkiego... Ten tydzień będzie ekstra. Takiego i Wam życzę! :)



czwartek, 1 marca 2012

a Ty? co zrobiłeś?

Jest taki film... (Remember me, Twój na zawsze), który wbrew pozorom daje dużo do myślenia. Chciałam zatrzymać się nad jedną, nad wyraz ostatnio aktualną, sceną. Tam główny bohater wypowiada słowa:
Gandhi w wieku 22 lat miał troje dzieci. Mozart 30 symfonii. Bernie Howard zmarł w tym wieku. Ja dodaję od siebie: A Ty, co zrobiłeś?
I nie chodzi tu o to, czy masz 22 lata czy mniej, czy więcej. Co zrobiłeś?


Jest tyle rzeczy, które można by zrobić.
Nie tylko dla siebie.
Dla kogoś.
Dla świata.
Więc... dlaczego nie?
Dlaczego nie zrobić czegoś szalonego? Czegoś, co zadziwi nie tylko naszych znajomych ale i nas samych. Niekoniecznie żeby wstrząsnęło całym światem, nie nie.
Ale patrząc na to, że ciągle szukamy i ciągle nie wiemy czego dokładnie chcemy.... nie wiem czy to wynika ze struktury współczesnego świata/człowieka czy jest czy jest jakimś skutkiem ubocznym w przypadkach jednostkowych.

Więc jeśli nie masz jeszcze sprecyzowanego planu na życie, to zrób coś, żeby nikt, nigdy, przenigdy, nie mógł Ci przywalić tym cytatem z dołączonym pytaniem.
A Ty? Co zrobiłeś?
Żebyś nie musiał odpowiedzieć.
Nic.